Strona Główna
Aktualności
Strona szkoły
Dyrektorzy szkoły
Biogramy
Wspomnienia absolwentów
Absolwenci
Sztandary
Poezja i pieśni
Filmy
Deklaracja
Gnieźnieńskie linki
50 lat matury

     Drodzy maturzyści 1969 roku !

                    Już niestety 50 lat minęło od naszego egzaminu dojrzałości.. Zobacz kilka zdjęć z tego spotkania TUTAJ
 
Dnia 8 czerwca odbyło się spotkanie po latach klasy 4b 1972 r.
oto zdjęcie z tego spotkania i wspomnienia koleżanki Eli
 

KOLEŻANKI I KOLEDZY!

Chodzilim do stary budy na Mieczysława w latach 1968-72.Zdawalim egzaminy wstympne zez poloka i matmy. O ty budzie i prefesorach wiara godała różniście, ale prowda była tako, że byle kto tam nie łaził. Derekcja pilnowała dyszczypliny jak selera! Granatowe lompy, kłaki ochrympane u chłopoków, u dziewuch w kite, tarcze fest przyszyte, żodnych pierścianków ani malowanio pazurów, żodnygo lofrowanio po Kareji!

Wew klasie było nos zadość, powyży 30. Ale już od razu się zapoznalim, bo wiedzielim, że bydziymy pkać tyn wózik i jezdymy na dobre i na złe, wew kupie zawsze rażni. Zaś potym pore wiary nie spiłowało i się namkli- był to Antoszak, Bator, no i tako Ceiu, co nos drzażniła tym, że wszystko wiy nojlepi, zez wszystkiygo! Mielim nawet kompele, co miała fuche wew cyrku! Bylim klasom zez anglikiym.

Uczyli nos belfry, co to pamiyntali sanacje. Nosz wychowawca, taki glacman, Pluj od fizy ciyngiym godoł do nos DZIATECZKI, ale się z nami nie leloł ino walił lufy, oż się kurzyło!Wew piyrszy klasie uczyła nos anglika Kasia- przedwojynna, potrójna magister. Kimała co chwiłe, ale na kartkówach była czujno i w razie podejrzynia wołała: Rynce do góry! Kobiycko było schorowane i poszło na emeryte.Przyszed zaś Kaziu Sobota. Na kuniec mioł na nos rache, bo Halina gupio mu przyszła i ni móg nom darować. Matmy uczył Wachu. Trzaskoł krydom, jak ktoś ni móg pojmować ty królowy nauk. Wzion nos Tułak. Łejery! Do dziś ni mogę patrzeć na liczby.

Gegra była fajno zez Pomidorym, co nie godoł „er”. Królik na krótkich giyrkach uczył nos grygolić pismym technicznym. Trębińska od ruska łaziła zez bebzonym, poszła urodzić bymbasa i na krótko dostalim Babeluj. Tyn zocjalistyczny przedmiot nie był zły- śpiewalim Kołokolczyk i insze ruskie szlagiery. Znane wew budzie było małżyństwo: óna od bioli, ón od chemii /cheba pochodził od hadziajów, bo godoł „wot gagatek”.Poloka uczyła Reginka – mało pyrda- właziła nom za skóre, dyktowała zez pożółkłygo zeszytu, zaś trzeba było nauczyć się i godać zez pamiynci, abo grygolić wypracowania. Tej, z dnia na dziyń- cheba miała ambe zez przerzutkom!

Histe mielim zez Burdom. Przyjyżdżoł  Pekaesym zez Słupcy i sioł postrach. Na glacy mioł pore kłaków, co smarowoł czornym szuwaksym. Zaś przyszed młody zez grzywkom, co mu zasloniała dekiel.

Antoszewski mioł kanciape wew podwyrku i tam łazilim na technikę. Żdziebko dali była sala do gimnastyki. Rządziła tam Koza. Musielim robić na stopnie wygibasy na tych jej retyntach.

Dojyżdżający zez Janówca  był taki dziadzia Mikołajczak od muzy. Póżni  przyszła Bigajczykowa-Belaroza- dziywcze po studiach napalóne do śpiywu jak diaski!

Wew piyrszy klasie mielim przysposobienie obronne- taki przedmiot, co to mioł nas przygotować na podstympny atak zgniyłygo Zachodu. Trzeba było wiedzieć, jak wygląda wybuch bomby atomowy, jak się bandażować, jednym słowym  znać sprawy wagi państwowy! Dostalim nawet do łapy karabiny!

Kachy Chamcowy zdawało się na przerwie, że jest szeryfym i krzykła „Rynce do góry!”. Jak to kiknył Szafrański- Szafa-bokser wagi, to dostoł dyleri!

Na rele chodzilim na Słomianke, do ks. Barełkowskiego.

Były tyż chwilki przyjymne, nie ino odrobianie lejów. Chodzilim na pochód piyrszomajowy, żakinade, sadzilim las, wybiyralim pyry wew Pegeerze- opowiadalim se tam wyce, śrutowalim buły zez leberom, pilim zbożówe.

Spotykalim się na imininach, mielim studniówe i bal maturalny wew Europie.

Fajnie się spotkać! Niech się nom zdaje, że jezdymy tamtymi siksami i szczunami bez siwych kłaków i zmarszczków na kalafie! SZAK!!!

separator
Wszystkie prawa zastrzeżone absolwent.gniezno.pl 2008r.